czwartek, 12 czerwca 2014

lipiec 2013 - W grodzie króla Kraka - cz. 1.

Kraków to miasto, którego nie można nie zobaczyć. My, chociaż wcześniej byliśmy tu kilka razy, postanowiliśmy złożyć mu wizytę we dwoje :) Okazja była tym lepsza, że chciałam odwiedzić moją przyjaciółkę, zanim wyjedzie za granicę na wymianę studencką.

Wybraliśmy wygodny dojazd pociągiem, a mimo to po podróży byliśmy dość zmęczeni. Po zostawieniu bagaży w mieszkaniu, pierwsze kroki skierowaliśmy zatem na pobliski targ i do piekarni. Ta ostatnia okazała się jednak głównie cukiernią, a ja - jak to ja - wyszłam z niej obładowana. Kilka kroków dalej zobaczyliśmy kolejną, więc nie sposób było nie porównać cen, a że były tam równie niesamowite słodkości - no cóż, wróciliśmy głównie z rozmaitymi deserami, a nie czymś konkretnym do jedzenia :)

Korzystając z okazji, obejrzeliśmy zabytkowy kościół NMP z Lourdes. Cieszę się, że tam trafiliśmy, ugwieżdżone sklepienie tworzy niesamowity klimat. Baner przy ołtarzu głosił, że parafia przeżywa swoje 90-lecie, jednak sam budynek kościoła był zbudowany już pod koniec XIX wieku.
Po symbolicznym posiłku wyruszamy zwiedzać miasto. Pierwszy dzień upływa pod sztandarem typowych turystycznych punktów:
Najbliższe okolice rynku głównego (w drodze na Wawel)
Idąc w kierunku Wawelu zachodzimy do napotkanych kościołów - szczególnie warto zobaczyć położony przy placu św. Marii Magdaleny kościół św. Andrzeja, wzniesiony w XI wieku! Z zewnątrz romańska bryła, w środku bogate zdobienia i podłoga o izometrycznym wzorze ;)
 

Wspomnę jeszcze, że na początku zatrzymaliśmy się na obiad w Gospodzie Koko. Sympatyczna knajpka z bardzo przystępnymi, studenckimi cenami (zwłaszcza biorąc pod uwagę położenie blisko rynku :)) i dużym wyborem dań. Jedyne nasze zastrzeżenia - jedzenie trzeba sobie doprawić. Nie solimy dużo, ale tutaj zakwalifikowaliśmy nasz posiłek jako dość mdły ;)

Wawel
Wszystkim, których ominęła wycieczka szkolna na Wawel, polecam o wczesnej porze zająć miejsce w kolejce do kasy biletowej (później biletów może zabraknąć, bo na każdy dzień jest ich limitowana liczba). Wstęp na różne ekspozycje należy wykupić osobno. Dzwon Zygmunta, Groby Królewskie (i nie tylko królewskie ;) ), Arrasy wawelskie czy  Smocza Jama, w której mieszkał legendarny stwór, to tylko niektóre atrakcje, o których istnieniu warto się przekonać poprzez własne zmysły, nie tylko opis z podręcznika :D
My, mając to już za sobą, darowaliśmy sobie bliższe spotkania z tłumem turystów i pospacerowaliśmy dziedzińcem.

Witraż Wyspiańskiego "Bóg Ojciec" w bazylice Franciszkanów
Kościół pw. św. Franciszka z Asyżu wybudowany w XIII w. po przebudowie wymuszonej pożarem zyskał polichromie i witraże wykonane przez Stanisława Wyspiańskiego, w tym słynny przedstawiający Stwórcę.
 

Typowy obrazek z Krakowa: tramwaj i dorożka.
Będąc w Krakowie łatwo zauważyć ślady papieża Jana Pawła II. Po sąsiedzku jest akurat budynek Kurii Metropolitalnej, z której okna przemawiał w czasie pielgrzymek.
pomnik na dziedzińcu Kurii
Wędrujemy labiryntem klimatycznych uliczek, a na Brackiej - wyjątkowo - nie pada deszcz :)
Kościół Świętej Trójcy przy klasztorze oo. Dominikanów

Kościół św. Józefa (wstawiam trochę od końca, bo zaszliśmy tu idąc z Wawelu a na dalsze zwiedzanie udaliśmy się po odpoczynku na Plantach).
Rynek i sukiennice
 
W Krakowie co krok można znaleźć sklepy z pamiątkami, ale na straganach pod dachem sukiennic mieszczą się wszelkiego rodzaju cuda-wianki :) Już nie tylko "kramy sukienne", ale też szkło, biżuteria, cepelia. Uwaga na głowy! Chociaż pod dachem nie pada, wszędzie czai się pełno gołębi :)

kolorowe pamiątki kuszą setki turystów dziennie
wśród herbów znalazł się też nasz koziołek :)
Wieczorem siedzimy na rynku słuchając hejnału z wieży kościoła Mariackiego. Nie zwiedziliśmy jego wnętrza, później wspomnę dlaczego.
czyżby spłoszyły go wszechobecne kolce? ;)
Hejnał urywa się na pamiątkę zabicia trębacza ostrzegającego miasto przed atakiem Tatarów. Melodia świetnie rozpoznawalna dla wszystkich słuchaczy polskiego radia, a chyba największą radość wzbudza machanie strażaka po jej odegraniu :)
Po rynku kręci się mnóstwo przebranych osób, zarabiających w ten sposób niemałe pieniądze :)
Później powoli kierujemy się poza mury starówki.
jedna z licznych makiet-map
Barbakan
 
Artystyczna mapka szlaku do Biedronki
Chcąc zrobić zakupy, zapytaliśmy miejscowego pejzażystę o drogę do dyskontu. Mieliśmy chyba problem ze zorientowaniem jej, a może była to tylko artystyczna wizja, w każdym razie sporo pobłądziliśmy, mimo że okazało się, że cel był bardzo blisko startu... Zmęczeni całodziennym spacerem, wlekliśmy się, a każdy krok był na wagę złota. Załączam mapkę, bo jest to chyba najdogodniejszy punkt zrobienia tanich zakupów zarówno dla krążących po Starym Mieście, jak i zbierających się do podróży z Dworca Głównego.
cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz