Wybraliśmy wygodny dojazd pociągiem, a mimo to po podróży byliśmy dość zmęczeni. Po zostawieniu bagaży w mieszkaniu, pierwsze kroki skierowaliśmy zatem na pobliski targ i do piekarni. Ta ostatnia okazała się jednak głównie cukiernią, a ja - jak to ja - wyszłam z niej obładowana. Kilka kroków dalej zobaczyliśmy kolejną, więc nie sposób było nie porównać cen, a że były tam równie niesamowite słodkości - no cóż, wróciliśmy głównie z rozmaitymi deserami, a nie czymś konkretnym do jedzenia :)
Korzystając z okazji, obejrzeliśmy zabytkowy kościół NMP z Lourdes. Cieszę się, że tam trafiliśmy, ugwieżdżone sklepienie tworzy niesamowity klimat. Baner przy ołtarzu głosił, że parafia przeżywa swoje 90-lecie, jednak sam budynek kościoła był zbudowany już pod koniec XIX wieku.
Po symbolicznym posiłku wyruszamy zwiedzać miasto. Pierwszy dzień upływa pod sztandarem typowych turystycznych punktów:
Najbliższe okolice rynku głównego (w drodze na Wawel)
Wspomnę jeszcze, że na początku zatrzymaliśmy się na obiad w Gospodzie Koko. Sympatyczna knajpka z bardzo przystępnymi, studenckimi cenami (zwłaszcza biorąc pod uwagę położenie blisko rynku :)) i dużym wyborem dań. Jedyne nasze zastrzeżenia - jedzenie trzeba sobie doprawić. Nie solimy dużo, ale tutaj zakwalifikowaliśmy nasz posiłek jako dość mdły ;)
Wawel
Wszystkim, których ominęła wycieczka szkolna na Wawel, polecam o wczesnej porze zająć miejsce w kolejce do kasy biletowej (później biletów może zabraknąć, bo na każdy dzień jest ich limitowana liczba). Wstęp na różne ekspozycje należy wykupić osobno. Dzwon Zygmunta, Groby Królewskie (i nie tylko królewskie ;) ), Arrasy wawelskie czy Smocza Jama, w której mieszkał legendarny stwór, to tylko niektóre atrakcje, o których istnieniu warto się przekonać poprzez własne zmysły, nie tylko opis z podręcznika :D
My, mając to już za sobą, darowaliśmy sobie bliższe spotkania z tłumem turystów i pospacerowaliśmy dziedzińcem.
Witraż Wyspiańskiego "Bóg Ojciec" w bazylice Franciszkanów
Kościół pw. św. Franciszka z Asyżu wybudowany w XIII w. po przebudowie wymuszonej pożarem zyskał polichromie i witraże wykonane przez Stanisława Wyspiańskiego, w tym słynny przedstawiający Stwórcę.
Typowy obrazek z Krakowa: tramwaj i dorożka.
Będąc w Krakowie łatwo zauważyć ślady papieża Jana Pawła II. Po sąsiedzku jest akurat budynek Kurii Metropolitalnej, z której okna przemawiał w czasie pielgrzymek.pomnik na dziedzińcu Kurii |
Wędrujemy labiryntem klimatycznych uliczek, a na Brackiej - wyjątkowo - nie pada deszcz :)
Kościół Świętej Trójcy przy klasztorze oo. DominikanówKościół św. Józefa (wstawiam trochę od końca, bo zaszliśmy tu idąc z Wawelu a na dalsze zwiedzanie udaliśmy się po odpoczynku na Plantach).
Rynek i sukiennice
W Krakowie co krok można znaleźć sklepy z pamiątkami, ale na straganach pod dachem sukiennic mieszczą się wszelkiego rodzaju cuda-wianki :) Już nie tylko "kramy sukienne", ale też szkło, biżuteria, cepelia. Uwaga na głowy! Chociaż pod dachem nie pada, wszędzie czai się pełno gołębi :)
![]() |
kolorowe pamiątki kuszą setki turystów dziennie |
![]() |
wśród herbów znalazł się też nasz koziołek :) |
![]() |
czyżby spłoszyły go wszechobecne kolce? ;) |
Hejnał urywa się na pamiątkę zabicia trębacza ostrzegającego miasto przed atakiem Tatarów. Melodia świetnie rozpoznawalna dla wszystkich słuchaczy polskiego radia, a chyba największą radość wzbudza machanie strażaka po jej odegraniu :)
Po rynku kręci się mnóstwo przebranych osób, zarabiających w ten sposób niemałe pieniądze :)
Później powoli kierujemy się poza mury starówki.![]() |
jedna z licznych makiet-map |
Barbakan
Artystyczna mapka szlaku do Biedronki |
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz